Wielkie szkody się wydarzyły na świecie. Ludzie szaleją, sklepy są puste, mojego ulubionego napoju gazowanego nie ma w promieniu 100 kilometrów. No cóż powiedzieć… kwarantanna. Akurat zacząłem urlop jak to wszystko się zaczęło. Chciałem z chłopakami wyjechać w góry, jednak przez siły wyższe zostaliśmy zmuszeni do eksploracji internetu i spotykaniu się przez kamery wideo. Niby nic takiego, większość może tak powiedzieć, jednak dla nas, dla zgrai facetów, którzy prawie codziennie odprawiali niecne czyny na mieście, to był koszmar.
Pierwszy tydzień był spokojny. Trochę sobie pośmialiśmy, zabawialiśmy się z koleżankami w spontaniczne seks telefony toteż wszystko było nadzwyczaj dobre. Jednak z każdym kolejnym tygodniem tej przeklętej kwarantanny zaczęło się robić źle. Gry już nie były tak ekscytujące, brakowało nam wspólnych przejażdżek po mieście, jedzenia śmieciowego jedzenia i dyskutowaniu na tematy niezliczone. Widać było, że kwarantanna sprawiała, że powoli traciliśmy rozumy! Robiliśmy to coraz dziwniejsze aktywności w internecie, za każdym razem jak były jakieś problemy w połączeniu, to piana leciała nam z ust. Nawet jedliśmy i piliśmy razem przez kamerkę w pewnym momencie!
Na szczęście wreszcie nadszedł moment, kiedy to mogliśmy się po raz pierwszy od miesiąca spotkać. Cała nasza trójka. Był to magiczny moment, taki, którego nigdy się nie zapomni. Zachowując wszelkie środki ostrożności przywitaliśmy się, wygadaliśmy się, byliśmy szczęśliwi, że wreszcie możemy zobaczyć się w prawdziwym życiu. Spędziliśmy dobre pół dnia wymieniając się śmiesznymi historiami, które wydarzyły się w naszych czterech kątach. Jednak, jak to zwykle bywa, musieliśmy wrócić do naszych domostw, gdyż praca, rodzina, sesja i te inne zbędne rzeczy. Ale tym razem zamiast smutku było szczęście, gdyż wiedzieliśmy, że się znowu spotkamy, że znowu będziemy mogli otworzyć wrota kwarantanny na parę godzin byśmy mogli znów spędzić wspaniale czas oddając się seksualnym igraszkom w zaciszu akademika.